Dziś dzień pt. "chyba trzeba zacząć się szykować". Przez ostatnie dość nagłe i niespodziewane przypadki, które pochłonęły sporą część mojego czasu, zupełnie uciekło mi kilka dni. A w poniedziałek wyjazd, i to nie byle jaki, bo na Mistrzostwa Świata Smoczych Łodzi. Wyjeżdżamy na Węgry, co bardzo mnie cieszy, bo ostatni swój pobyt (również połączony z zawodami) wspominam baaardzo dobrze. Kulinarnie szczególnie zapadła mi w pamięć wizyta u Istvana :) Był to niewielki lokal, który odnaleźliśmy ze znajomymi na zwykłej drodze, między domami mieszkalnymi. Ciężko było nie zauważyć takiej miejscówki:
Byliśmy jednak bardzo głodni i żądni lokalnego jedzenia, więc weszliśmy, będąc jedynymi gośćmi. W środku lokal wyglądał tak, jak można się spodziewać widząc go z zewnątrz. Firany, zasłony, wymaglowane obrusy i mnóstwo zdjęć na ścianie - wszystkie z turniejów tańca - prawdopodobnie przedstawiały właścicieli, jeszcze w kwiecie wieku.
Lokal zapowiadał się coraz ciekawiej, szczególnie, że właścicielka nie mówiła ANI SŁOWA po angielsku. Udało nam się jednak porozumieć, w zasadzie wystarczyło tylko słowo "gulasz" i wszystko było jasne. Okazało się, że dostaliśmy przepyszne jedzenie, jak w domu, lokalny prawdziwy gulasz, podany ze świeżym chlebem z chrupiącą skórką, a do tego wszystkiego węgierski Tokaj na popitkę, w prezencie od właścicieli ("suwenira! suwenira!"). Mimo wielkiego głodu nikt nie był w stanie zjeść do końca swojej ogromnej porcji. Było naprawdę smacznie!
Mam nadzieję, że w tym roku również uda mi się skosztować czegoś równie pysznego, ale nie w centrum miasta, w super restauracji, tylko poznać kolejny specjał z prawdziwej węgierskiej kuchni.
Jako że dziś temat węgierski, a ja w lodówce miałam kiełbaski, które zostały w spadku po grillu, postanowiłam je wykorzystać i to z nawiązaniem do mojego wyjazdu;) Najlepsze są takie obiady, które powstają "z niczego". Do takich zaliczam leczo, które powstaje zwykle z tego, co mam akurat w lodówce. Jest tylko jeden składnik, bez którego według mnie leczo nie istnieje - papryka. Tak więc zrobiłam dziś szybkie leczo z kiełbaski - mimo węgierskiego pochodzenia lecza, kiełbaska nadaje mu dużo polskości:)
LECZO Z KIEŁBASĄ
Składniki:
kilka kiełbas (śląskie, toruńskie itp.)
1 cebula
1 papryka (najlepiej czerwona)
1 cukinia
kilka pieczarek
krojone pomidory z puszki
sól, pieprz, papryka ostra, keczup, olej
I co dalej?
Cebulę pokrój na półplasterki, kiełbasę na grubsze plastry i wrzuć wszystko do garnka. Podsmażaj na odrobinie oleju, co jakiś czas mieszając. W tym czasie pokrój paprykę i cukinię na grubszą kostkę. Umyj dokładnie pieczarki, pokrój je na półplasterki. Dorzuć wszystko do kiełbasy i duś na małym ogniu. Gdy warzywa trochę zmiękną dodaj pomidory z puszki oraz przyprawy (ostrej papryki tyle, ile lubisz). Dodaj kilka kleksów keczupu. Duś wszystko jeszcze co najmniej 20 minut, aby dobrze zmiękło. Podawaj ze świeżym pieczywem.
Bardzo udany przepis na leczo :D A ja robię coś takiego - http://leczo.net.pl/ :)
OdpowiedzUsuń